Złotobrody emir





Szarpali się z nią Chmiele, Bohuny, Krzywonosy, Peleje, Doroszenki, niby to wiary broniąc, chociaż, jak dziś z dokumentów widzimy, wiara dozna wała wszędzie szacunku i poważania,
wybili się z sił, zniszczyli Polskę i zaprosili do pomocy Moskali. O, oni zawsze gotowi bronić prawa i wiary!
Bronili tez w obec Polski i obronili wiarę, na którą nikt nie czyhał, ale zjedli bronionych...
Istna bajka o dwóch czubiąbych się kogutach, które zaprosiły lisa na obrońcę i rozjemcę. Straszny historyczny przykład dla uczciwych ludzi, którym wystarczają obiecanki!
Szli obaj powoli, dumali o tej przeszłości i rozmawiali. Było to_ _raz w niedzielę rano.
Ludzie zdążali już. na targ do Baturyna.
Słońce wyszło z za stepu wielkie, krągłe, pyzate i rozglądało się czerwonem swojem okiem po okolicy, budząc wszystkich dokoła.
Mgły wieszały się jeszcze nad ziemią, ale płynęły gnane niewidzialnym wiatrem poranku szybka i ginęły kędyś w przestrzeni...
Miejsce ich wypełniało słońce promieniami swymi i całej okolicy nadawało wygląd rzeźwy, świeży, pełen poezji i siły.
Zdążających na jarmark było coraz więcej, więc idących drogą Padurę i Ołeksę, co chwila wóz jakiś wymijał.
— Dokądże my _bat'ku _idziemy? — spytał Padtara.
— Jakto dokąd ? Baturyn przecie przed nami.
Ołeksa miasto ręką wskazał.
— Baturyn widzę, ale tego jeszcze mało.. Gdzie my się w Baturynie przytulimy?
— Staniem na jarmarku, grać zaczniemy — _taj hodi!_
— Ono to tak, ale lepiej przypytać się do kogoś...
— Do kogóż u _bisa ?
_
— Ja myślę, żebyśmy do tej karczemki zaszli.
Rękę w kierunku stojącej karczemki wyciągnął.
— Do tej... widzicie? Fury tam zatrzymują się — zobaczymy.
Poszli tedy do owej karczemki. Weszli.
Pełno było dymu od lulek, półkwaterki brzęczały, rudowłosy, pejsaty żyd kręcił się koło beczki, co chwila kran pokręcając i gorzałkę mierząc.
Zaduch, smród wódki, dziegciu i tytoniu izbę napełnił.
Weszli i na uboczu siedli.


<<Poprzednia 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 | 32 | 33 | 34 | 35 | 36 | 37 | 38 | 39 | 40 | 41 | 42 | 43 | 44 | 45 | 46 | 47 | 48 | 49 | 50 | 51 | 52 | 53 | 54 | 55 | 56 | 57 | 58 | 59 | 60 | 61 | 62 | 63 | 64 | 65 | 66 | 67 | 68 | 69 | 70 | 71 | 72 | 73 | 74 | 75 | 76 | 77 | 78 | 79 | 80 | 81 | 82 | 83 | 84 | 85 | 86 | 87 | 88 | 89 | 90 | 91 | 92 | 93 | 94 | 95 | 96 | 97 | 98 | 99 | 100 | 101 | 102 | 103 | 104 | 105 | 106 | 107 | 108 | 109 | 110 | 111 | 112 | 113 | 114 | 115 | 116 | 117 | 118 | 119 | 120 | 121 | 122 | 123 | 124 | 125 | 126 | 127 | 128 | 129 | 130 | 131 | 132 | 133 | 134 | 135 | 136 | 137 | 138 | 139 | 140 | 141 | 142 | 143 | 144 | 145 | 146 | 147 | 148 | 149 | 150 | 151 | 152 | 153 | 154 | 155 | 156 | 157 | 158 | 159 | 160 | 161 | 162 | 163 | 164 | 165 | 166 | 167 | 168 | 169 | 170 | 171 | 172 | 173 | 174 | 175 | 176 | 177 | 178 | 179 | 180 | 181 | 182 | 183 | 184 | 185 | 186 | 187 | 188 Nastepna>>