Złotobrody emir
— Słuchajno, Grzegorzu — zwrócił się do wygalonowanego lokaja — pędź, na miłość Boską, do Kaweckiego, niech co rychlej pasztet do pieca wsadzi!
Znowu się do Emira zwrócił.
— Widzisz, panie... tego... tego... będziesz miał pasztet z młodych przepiórek... panie.., tego... mojej własnej inwencji i roboty...
— Ty lubisz sprawiać zawsze niespodzianki — rzekła pani marszałkowa z akcentem niezadowolenia.
— Moja duszko... — panie... tego... tego... te... te...
dla miłości gości, panie tego... człowiekby duszę oddał.
— Pan marszałek tyle dobry! Towarzystwo przez wielką salę posuwało się
do bawialnego pokoju.
Marszałek kręcił się, jak na węglach.
— Oby się tylko pasztet nie przypiekł... — niepokoił się.
Ujrzał stojącego na uboczu innego lokaja.
— Mój drogi panie tego... te...
leć do Kaweckiego, jeśli ci Bóg miły, i poproś, ażeby nie przypalił pasztetu.
— Już wyprawiłeś Grzegorza — zauważyła pani marszałkowa.
— Nic to, nic, moja duszko...
Niespokojny jestem... tego... te...
Weszli do saloniku.
— Zmiłuj-że się, mój drogi, zrzuć już ten uniform ..
Marszałek o poły fartucha rękami uderzył.
— Oto panie... tego..
. tego... jak się człowiek zapracuje, to o świecie całym zapomni!
Ukłonił się gościom i ku drzwiom poskoczył.
— Tatku, tatku!
A przecież te drzwi nie do tatkowych apartamentów—zawołała Marynia.
— Polecę do kuchni tego... fen... okropnie się boję, ażeby mi Kawecki pasztetu nie przypalił !
I we drzwiach zniknął.
W pół godziny może potem wbiegł znowu marszałek do salonu zadyszany i rozpromieniony.
— Już ! — zawołał radośnie.
Nikt nie wiedział, co ten wykrzyknik znaczy. Wszystkich spojrzenia skierowały się ku niemu... Zażenowany nieco do Emira się zwrócił:
— Gotowy już... panie tego... obaczysz!
Tu w palce cmoknął i zrobił giest zadowolenia.
<<Poprzednia 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 | 32 | 33 | 34 | 35 | 36 | 37 | 38 | 39 | 40 | 41 | 42 | 43 | 44 | 45 | 46 | 47 | 48 | 49 | 50 | 51 | 52 | 53 | 54 | 55 | 56 | 57 | 58 | 59 | 60 | 61 | 62 | 63 | 64 | 65 | 66 | 67 | 68 | 69 | 70 | 71 | 72 | 73 | 74 | 75 | 76 | 77 | 78 | 79 | 80 | 81 | 82 | 83 | 84 | 85 | 86 | 87 | 88 | 89 | 90 | 91 | 92 | 93 | 94 | 95 | 96 | 97 | 98 | 99 | 100 | 101 | 102 | 103 | 104 | 105 | 106 | 107 | 108 | 109 | 110 | 111 | 112 | 113 | 114 | 115 | 116 | 117 | 118 | 119 | 120 | 121 | 122 | 123 | 124 | 125 | 126 | 127 | 128 | 129 | 130 | 131 | 132 | 133 | 134 | 135 | 136 | 137 | 138 | 139 | 140 | 141 | 142 | 143 | 144 | 145 | 146 | 147 | 148 | 149 | 150 | 151 | 152 | 153 | 154 | 155 | 156 | 157 | 158 | 159 | 160 | 161 | 162 | 163 | 164 | 165 | 166 | 167 | 168 | 169 | 170 | 171 | 172 | 173 | 174 | 175 | 176 | 177 | 178 | 179 | 180 | 181 | 182 | 183 | 184 | 185 | 186 | 187 | 188 Nastepna>>